Isao "Cathal" Satoru
Luciferum :: Personalne :: Kartoteka :: Zaświatowcy
Strona 1 z 1 • Share
Isao "Cathal" Satoru
Isao "Cathal" Satoru Wiek: 40 latData urodzenia: 24/12/1977 // jako demon dawno Miejsce urodzenia: Tokio // jako demon piekło Jaki: Feniks demon Namiętność: japońskie bóstwa Orientacja: nieokreślona Stan cywilny: kawaler Zawód: ekspert kryminalistyczny, entomolog / jako sam demon dużo więcej Miejsce pracy: Laboratorium kryminalistyczne policji Miejsce zamieszkania: North-West Side Wyglądu użycza: {Satoru Okabe/ Gackt} | Biografia On sam nie pamięta już czasów kiedy został stworzony, zaistniał. Jednak za dobrze pamięta moment kiedy jego istnienie zostało w pewien sposób unicestwione, a raczej jako świadomy byt przestał istnieć. Dopiero mniej więcej piętnaście lat temu udało mu się odrodzić w ciele człowieka. Jednak nie jest on zwyczajnym ludzkim dzieckiem. Świadomość demona opętała ciało ludzkiego noworodka tym samym sprawiając, że stało się ono silniejsze, aczkolwiek zyskało przy tym też piętno namiętności i słabości demona zwanego feniksem. On sam musiał znosić trudy i znoje dorastającego organizmu, ale być może dzięki temu miał też czas by odzyskać utracone siły. Zatem ponownie zaczyna swoją drogę jako demon, jednak tym razem o wiele ostrożniej będzie podejmował decyzje. Nie chce po raz kolejny przestać istnieć... w pewnej sferze. To przecież tak bardzo ogranicza i nie pozwala korzystać z pełni swych zdolności, a był takim potężnym stworzeniem. Obecnie musi odzyskiwać swe moce i zdolności, jedna po drugiej. To takie irytujące. Zatem to co poniżej będzie opisane to historia życia ciała, chłopca,który pozornie dorasta, jednak jego świadomość jest wiekowa, a wiedza którą posiada ogromna. Może wysławiać się w sposób nie odpowiedni dla wieku, może również być nieco dziwny i czasami milknąć na zbyt długo. Dobrze zatem. Zacznijmy jeszcze raz. Od początku, nowego początku tej historii. Chłopiec urodził się w rodzinie zwykłych ludzi, którzy nigdy nawet nie mieli do czynienia z czymś takim jak bogowie czy zaświatowcy. Pielęgniarka, żona mechanika i zarazem właściciela warsztatu samochodowego, bardzo długo czekała na narodziny pierworodnego dziecka. Nie pomogły tradycyjne metody, wiele badań i starań. Modlitwy też zdały się na nic. Kiedy w końcu uznali, że nie mają szans na dzieciątko drogą naturalną zaczęli myśleć o adopcji, ba, nawet zaczęli wybierać maleństwo i kombinowali z wszystkimi formalnościami... a wtedy zdarzył się cud. Test potwierdził ciążę. Zrezygnowali więc z adopcji i cieszyli się ciążą, zagrożoną, ale jednak ciążą. Połowa jej trwania spędzona w szpitalu? To nic? Wczesny poród i do tego z komplikacjami? Nie ważne. Istotniejsze, że urodziło się dzieciątko. Na początku bardzo słabiutkie, nie rokowało za wiele. Miało praktycznie umrzeć, za wcześnie, za słabe, za małe... lekarze wymieniali całą listę rzeczy dlaczego maleństwo umrze. Do tego wiek rodziców. Czemu zdecydowali się na dziecko tak późno. Dziecko praktycznie umarło, serduszko stanęło, lekarze reanimowali, w pewnym momencie uznali, że koniec. Serce za długo nie bije, mózg jest zbyt długo niedotleniony. Koniec. Wtedy właśnie serce dziecka ponownie zaczęło bić. Tego dnia właśnie stało się coś dziwnego. Z tego maleństwa, które nie miało prawa żyć zmieniło się w najzdrowsze dziecko jakie mieli w szpitalu. Wręcz wzorowe wyniki, mimo, że wcześniak. Serce w idealnym stanie, samodzielnie oddychało i przybierało szybko na wadze. Lekarze przecierali oczy... od tego dnia nie tylko oni. Cuda... a może jednak to nie sprawka bogów... szukali o wiele za wysoko... Dziecko bardzo szybko, jak na maleństwo, zaczęło siadać, chodzić i mówić. Mając dwa latka mówiło już pełnymi zdaniami, a mając trzy czytało już. Mimo, że w testach wyszło, że dziecko jest genialne, rodzice zdecydowali się posłać je do zwykłych szkół. Niby chłopiec powinien już dawno skończyć studia... ale nadal siedzi w podstawówce i uczy się języków obcych z nudów. Poznaje świat na swój własny sposób. Ktoś powiedział, że cierpi na autyzm, ma swój własny świat i nie potrafi dostosować się społecznie. Ktoś inny zwala to tylko na to, że młody geniusz inaczej postrzega świat i tyle, nic w tym złego. Nikt nawet nie podejrzewa, że ciało jest obecnie nowym domem demonicznej istoty, a to co kiedyś się urodziło umarło parę dni po urodzeniu. Nie ma już śladu ludzkiej świadomości. Można spokojnie rzec, że ciało już dawno przystosowało się do jego świadomości. Miało sporo lat by przystosować się do mocy, jakie drzemią w demonicznym feniksie. To nic miłego, ani sympatycznego jak te słodkie ptaszki z książek. Nie leczy łzami, nie poświęca się dla innych, nie przylatuje na wezwanie by kogoś ocalić... nic z tych rzeczy. Demon jest zły, a zło, które zrodziło się przed wiekami w jego sercu teraz kiełkuje i zaczyna panoszyć się po ciele niewinnej istoty, w której się odrodził. Zło powróciło, ale czy będzie takie samo jak kiedyś pozostaje zagadką. Dziecko ukończyło szkołę podstawową, liceum, potem poszło na studia na biologię. Wymagało to od niego wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy, ale udało się, a jego rodzice byli niezmiernie dumni z pociechy. Podczas studiów miał swoje specyficzne hobby, zbierał zwłoki zwierząt, które zostały potrącone przez samochody i robił im sekcje zwłok. Na początku rodzice nic nie mówili, ale z czasem wysłali chłopaka do psychiatry, który... załatwił mu stać w prosektorium. Lekarz uznał, że chłopak jest zdrowy psychicznie i nie przejawia objawów chorobowych. Tak więc młody chłopak (z demonem w sobie) uczył się biologii, odkrywał świat owadów i sekcji zwłok. Po ukończeniu studiów dostał się na staż do policji i był asystentem eksperta kryminalistycznego, kolejny szczebelek w jego drodze po ścieżkach za śmiercią, zawsze krok lub trzy za mordercą, ale jednak na tyle blisko by poczuć zapach świeżej krwi. Choć nie zawsze było tak pięknie. Niektóre zwłoki były znajdowane w o wiele gorszym stanie, a on nadal musiał badać przyczyny śmierci danej osoby, a co ważniejsze pomóc w znalezieniu sprawcy. Pewnie właśnie to. Zapach śmierci i mordercy sprawiło, że sam demon nie zabijał, a tropił ciekawe istoty, dosłownie bawił się obcowaniem ze śmiercią sam pozostając przy tym nieskazitelnie "czystym" i niewinnym. Lata mijały, z chłopca wyrósł mężczyzna, doświadczony i poważny człowiek, w którym nadal drzemało wielkie zło. Śledził morderców, badał przyczyny śmierci, ale wciąż czuł ogromną ochotę by samemu zabić. Specjalizował się w robaczkach, uczestniczył w sekcjach zwłok, badał miejsca zbrodni, a z biegiem lat stał się nawet kierownikiem nocnej zmiany, zaraz po tym jak poprzedni szef odszedł na emeryturę. Z tym też uporał sobie bardzo dobrze. Kierowanie zespołem, kontakty z komendantem czy też masa papierkowej roboty nie były niczym co by mu przeszkadzało czy było ciężarem. O wiele bardziej irytująca byłą chęć mordu.. i właśnie dlatego jakiś czas temu pewne japońskie bóstwo zaproponowało demonowi by zmienił otoczenie. Parę dni temu przybył więc do Luciferum by zacząć współpracować z tutejszą policją. Bóstwo ma go kontrolować i pomagać mu powstrzymać żądze mordu. Czemu chce mu pomóc? Może dlatego, że znają się od dawna? Może bóstwo ma słabość do feniksa? A może najzwyczajniej nie chce by ginęli niewinny, a może wszystko to na raz? |
Słabe i Mocne Strony Słabe strony:
Mocne strony:
|
Umiejętności
|
Moce Zmiana w ptaka, a przy tym kontrola ognia. Chłopak potrafi zmieniać się w ognistego ptaka, ale o dziwo jego ogień jest zimny, nie parzy, a zamraża. Zmiana w sporej wielkości srebrno błękitnego feniksa, który płonie na srebrno szaro, zimnym, a może nawet lodowato zimnym ogniem. Sam jest odporny na bardzo niskie temperatury. Tworzy płomienie za pomocą ruchu skrzydeł, i dzięki nim powstaje również lodowato zimny wiatr, nie jest on na tyle silny by powalić samochód, ale wystarczy, by skierować ogień na odpowiedni cel, a przy okazji zwiększyć jego siłę rażenia. Jeśli feniks się postara wiatr może być silniejszy i powalić nawet dorosłego człowieka. Zimny ogień ma przy okazji ładne konsekwencję na szkole, powstają czasami piękne wzory ze szronu, aczkolwiek śniegu nie ma przy tym. Jedynie mróz. Sumując feniks włada nad wiatrem i zimnym ogniem kiedy zmienia się w ptaka. W ludzkiej postaci te moce są w pewnym stopniu ograniczone swoją siłą. Nie stworzy już tak mocnych podmuchów wiatru, będą one o wiele słabsze, a sam ogień również będzie miał ograniczone spektrum działania. . |
Ciekawostki Demon w tym wcieleniu jeszcze nikogo nie zabił, mimo, że miał wiele razy na to ochotę. Póki co bardzo uważa na to co robi, nie chce zwracać na siebie większej uwagi istot takich jak anioły. Nie chwali się tym, że jest inny, wyjątkowy pod jakimś względem. O wiele bardziej woli być uważany za zwykłego człowieka, tak jest bezpieczniej, łatwiej wbić się w tłum, wręcz zniknąć w nim. Do większości istot podchodzi z zimną rezerwą, lub wręcz ukrywaną pogardą i wrogością. Wyjątkiem mogą tu być bóstwa japońskie, do których ma wielką słabość. Jego największym marzeniem jest stanie się bóstwem, istotą potężną i pod pewnym względem idealną. Nie wie jeszcze jak tego dokonać ale poszukuje odpowiedzi na dręczące go pytania i wątpliwości w tym zakresie. Z banalniejszych rzeczy można powiedzieć, że uwielbia: kimona, pić herbatę (najlepiej zieloną lub białą), drogie garnitury oraz koty. Nie lubi: jak się ktoś spóźnia, kawy bez mleka, upałów, psów, około 90% istot rozumnych (wliczając w to ludzi i wszystko co posiada kontrolę nad mocami). |
Ostatnio zmieniony przez Cathal dnia Sro Lis 15, 2017 4:37 pm, w całości zmieniany 3 razy
Re: Isao "Cathal" Satoru
Akceptuję! | |
W Luciferum zimy nie uświadczysz, zimna raczej również. Niemniej mamy nadzieję, że poczujesz się tutaj jak w domu. Nie zapomnij założyć informatora i miłej gry. | |
Dostajesz 7 Nefrytów! |
Luciferum :: Personalne :: Kartoteka :: Zaświatowcy
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach