James McBlanc alias Archanioł Gabriel
Luciferum :: Personalne :: Kartoteka :: Zaświatowcy
Strona 1 z 1 • Share
James McBlanc alias Archanioł Gabriel
Imię i Nazwisko Wiek: Dokładnie nieznany na ziemi przebywa od ponad 200 lat, lecz wygląda na 28 lat.Data urodzenia: Brak danych Miejsce urodzenia: Królestwo Niebieskie Jaki: Archanioł Gabriel Namiętność Modlitwa oraz czynienie dobra. Orientacja: Nieznana Stan cywilny: Kawaler Zawód: Ma ich kilka, lecz na chwilę obecną pracuje w branży gastronomicznej/ rozrywkowej. Miejsce pracy: Właściciel Pubu „Pod Krakenem” Miejsce zamieszkania: North-West Side Wyglądu użycza: Ben Barnes | Biografia Myślami wybiegam poza czas i miejsce. Jestem samotnym wędrowcem na drodze ku, czemu? Niegdyś posiadałem nadzieję, że me zadanie jest istotne, że mogę zmienić świat i ludzi. Och, jakiż naiwny w ten czas byłem… Opuściłem Królestwo Niebieskie by poznać życie ziemskie, lecz gdy zachłysnąłem się nim jak topielec wodą, a dobro które szerzyłem migotało niczym niepewny płomień samotnej świecy pośród nieogarniętej ciemności. Zwątpiłem w swą moc i dar od Pana. Teraz mówiąc to od serca po wszystkich tych latach, które spędziłem na ziemi pokochałem i znienawidziłem ludzi. Albowiem nie ma miary dobra i zła. Nie potrafiłem osądzić ludzkości, a przebywając wśród nich nawet i po wieku odkrywałem coś nowego, innego dla mnie. Obserwowałem ich z ukrycia i byłem wśród nich. Morderstwa, oszustwa i zdrady, których się dopuszczali przeplatały się nierozłącznie z dobrocią, lojalnością, braterstwem i miłością, które czynili. Poznawałem ich życie od kolebki zgłębiałem; kodeksy, etykiety, prawa, języki, historię. Jak również samemu dane mi było zakosztować pełnej gammy przeżyć począwszy od zdrady po miłość, lojalność, braterstwo, gniew oraz samotność, która owładnęła mną na czas bliżej nie określony. Było mi z nią „do twarzy” - jak żartowano. Spoglądając wstecz i próbując zweryfikować swe „ziemskie życie” muszę przyznać, iż niczego nie żałuje, lub by nie skłamać być może popełniłem kilka wykroczeń aczkolwiek blakną one przy tym co dobre. I tak w wierze trwam te ponad dwieście lat. *** 21, styczeń A.D 2014r. Siedząc na skraju jeziora Tarawera spoglądałem w dal i rozmyślałem o początkach. Przy czym nieodparcie na usta cisnął się delikatny uśmiech. Miasteczko Luciferum na pierwszy rzut oka wydaje się być cichym, niezwykle urokliwym miejscem i takie poniekąd jest. Znalazłem tu to czego szukałem więc jak dla mnie jest idealne. Co więcej? Czuję w tym właśnie miejscu namiastkę domu jeśli można to w ten sposób ująć. Bo po prawdzie to też i Luciferum, jako takie miasteczko to normalne do końca nie jest i właśnie to niezwykle kusząco, wręcz jak magnes przyciągnęło mnie. A skąd? Cóż.., przez lata błąkałem się po świecie w niektórych krajach spędzałem lata w innych zaledwie dni, lecz zawszę starałem się poznać historię, obyczaje, kulturę, a przede wszystkim kuchnię danego regionu. Nie wiedzieć nawet kiedy pseudonim „Obieżyświat” jakoś sam do mnie przylgnął. Lata temu będąc w Melbourne spotkałem się z zaprzyjaźnioną wiedźmą, którą kiedyś w dość hazardowy sposób ocaliłem od stosu nader gorliwych braci Inkwizytorów z Hiszpanii. Ona to właśnie nakłaniała mnie dość długo i nader przekonująco do odwiedzenia Luciferum. Przyznam szczerze, że jej obietnice i zapewnienia odnośnie tego miasteczka nieco wątpiłem i długo zbierałem się ku temu aby cokolwiek przedsięwziąć w tej sprawie. Dopiero po II wojnie światowej przybity i zrezygnowany postanowiłem uciec od świata. Nawet nie miałem pojęcia w co się pakuję… O, dziwo „bajki” opowiadane przez przyjaciółkę były prawdą. Owszem spotykałem w wielkich metropoliach inne istoty, lecz nigdy nie widywałem ich tylu naraz i to jeszcze w miarę pokojowych zamiarach. Mimo ciepłego stosunku do Luciferum, na stałe przeniosłem się stosunkowo nie dawno i wydaje mi się że zostanę tu na dłużej... *** 16 marca A.D 2014r. Zaskakująca oferta… Od momentu zamieszkania w Luciferum minęło kilka tygodni w ciągu tego okresu zdążyłem poznać miasto i kilku jego mieszkańców. Nie czułem potrzeby udzielania się towarzysko i szukania nowych znajomości. Egzystowałem w ciszy. Nie wybiegałem myślami dalej niżeli dzień w przód. Oszczędności zbierane przez lata pozwalały mi na wygodne życie, lecz wszystko zmieniło się po otrzymaniu dość nietypowego listu. Zdziwienie me było tym większe ponieważ; primo nikt z mego otoczenia nie znał adresu, ani w przybliżeniu miejsca mego aktualnego pobytu. Sekundo nie nawiązałem z nikim w mieście na tyle bliskiej relacji by wymieniać się korespondencją. Otwarcie przyznam, że z początku zlekceważyłem ową wiadomość uznając iż nastąpiła pomyłka. Dopiero po jakimś czasie, gdy ciekawość i zaniepokojenie urosły do tego stopnia, że nie potrafiłem skupić myśli na czymkolwiek innym zajrzałem do koperty. Pierwszą rzeczą przykuwającą uwagę był niewątpliwie herb na pieczęci lakowej przedstawiający kruka z podkową w szponach. Uśmiechnąłem się lekko zaczynało się robić ciekawie. List był napisany elegancko, pismem lekko pochyłym, pewną i zdecydowaną ręką w dodatku pachniał lawendą… Drogi przyjacielu, Wybacz, że odzywając się po tylu latach pomijam grzecznościowe pytania o zdrowie i tym podobne. Wierzę jednak, że zdrowie i kondycja Ci dopisują w równym stopniu co przed laty. Doszły mnie słuchy, że uciekłeś na kraniec świata by tam poddać się samotnej egzystencji. Już pominę fakt, że z owym zamiarem nie raczyłeś się podzielić i zniknąłeś niespodziewanie. Cieszę się jednak, że wybrałeś akurat miasto Luciferum z wiadomych względów. Martwi mnie jedynie fakt, iż możesz być apatyczny i zamknięty dla otoczenia to też przedsięwzięłam odpowiednie kroki w celu zwrócenia Cię światu w całej twej krasie. Przyjmij zatem ten oto drobny upominek i niech Ci służy, być może kiedy następnym razem się spotkamy wypijemy lampkę wina i opowiesz mi ciekawe historie…? Twoja najmilsza przyjaciółka Natasha. PS. Nie próbuj ponownie uciekać bo i tak Cię znajdę. - Cholera! - przekląłem i wstałem sprężyście - Nie ma adresu zwrotnego, szlag by to – podszedłem do okna i spoglądałem w dal na zatokę – westchnąłem zrezygnowany. Pub o którym wspominała Natasha okazał się być dość popularnym miejscem w North-Whest Side, a świadomość, że zostałem jego nowym właścicielem wcale nie polepszała mego nastroju, wręcz przeciwnie. Wywierała na mnie presję. Jednakże co tu dużo mówić miejsce to ma swą duszę, a Natasha wie co dobre. Kto wie może dobrze zrobi mi taka zmiana? |
Słabe i Mocne Strony Mocne strony: - Wrażliwość na ludzką krzywdę. Naturalnie potrafi określić emocje targające człowiekiem. Empatia, cierpliwość i zrozumienie są niewątpliwie atutami, które pozwalają mu pomagać ludziom. - Przebywając na ziemi trudno się jest oprzeć świadomości życia tylko w jednym miejscu. Duch odkrywcy i ciekawość do świata przerodziła się w miłość do podróży. - Uwielbia sztukę poznał wielu wybitnych muzyków, a także poetów i pisarzy. Potrafi grać na skrzypcach i pianinie. - Nigdy za uczynione dobro nie żądał zapłaty. Jak gdyby sam fakt pomocy był wystarczającą satysfakcją. - Nader często bywa oderwany od rzeczywistości czy to w Niebie, czy na Ziemi marzycielem pozostaje się na wieki. - Ma kilkukrotnie lepszą reakcje, a także siłę i szybkość niżeli zwykły śmiertelnik. Słabe strony: - Walczy zawszę do samego końca to co założył pragnie, aby zostało zrealizowane w przeciwnym razie uznaje, iż poniósł porażkę. Trudno go zniechęcić z raz obranej ścieżki. W takich sprawach bywa irytujący. - Być może przez to czego doświadczył i co ujrzał ma wielki wstręt do broni palnej uważa, że to bez honoru zabić kogoś częstokroć nie spoglądając mu pierwej w oczy. Sądzi, iż wojna bez honoru i rycerskości prędzej, czy później musi przerodzić się w zwykłą rzeź. - Próbując kłamać chodź to zdarza się bardzo rzadko brzmi sztucznie, denerwuje się. Bardzo nie lubi tego robić. - Jest typem osoby, która ceni sobie wolność i poniekąd można powiedzieć, że z własnej woli skazał się na samotność, lecz nie zawszę tak było. - Chodź żyje w XXI wieku jego maniery i nawyki raczej postrzegane są jako staroświeckie i czasami bywają większą przeszkodą niżeli pomocą. - Zna się na żartach i ma dystans do siebie, a mimo to na co dzień jest sztywny jak kij od miotły. - Ma słabość do włoskich garniturów i sportowych samochodów. - Naiwnie sądzi, że w każdym człowieku jest dobro i pomimo tego co widział w głębi duszy czuje, że w ludziach jest więcej dobra niżeli zła i przez to wielokrotnie cierpiał. - Odnajduje się w świecie, lecz z początku długo się aklimatyzował |
Umiejętności - Znakomicie prowadzi samochód czy też motocykl. Odkąd żyje wśród ludzi pociągała go adrenalina, szybkość i niebezpieczeństwo, a miłość do aut i motocykli była wręcz naturalna. - Doskonale walczy wręcz jak i bronią białą. Trening jaki odbył w Królestwie Niebieskim doskonale spisuje się również na ziemi, a lata praktyki i udoskonalania techniki stworzyły z niego maszynę do zabijania. - Świetnie gotuje. Pasja, którą poznał na ziemi z początku wiele o niej czytał i poznawał liczne techniki i sztuczki, a następnie próbował ich i z biegiem lat stał się wybornym kucharzem. Osobliwie specjalizuje się w kuchniach europejskich oraz Japońskiej i Chińskiej. - Zwierzęta go lubią i czują się przy nim bezpiecznie. Często w przeszłości bywało tak, że Gabriel przekładał ich towarzystwo nad relację z ludźmi w szczególności ma rękę do koni i psów. |
Moce Boski Oręż: Archanioł może przywołać boską broń dowolnego typu (prócz broni palnej), która jest dużo wytrzymalsza od zwykłego oręża i nie może być dotknięta przez nikogo, poza wzywającym ją aniołem. Zatrzymanie czasu: Archanioł może zatrzymać na krótką chwilę czas lub go znacząco spowolnić na trochę dłuższy okres, samemu pozostając nietkniętym. Może wykluczyć z zatrzymania jedną lub dwie osoby, oprócz siebie. |
Ciekawostki - Nosi tytuł lorda, który został mu nadany przez władczynię Wielkiej Brytanii w 1837 roku. - Zwiedził wszystkie kraje Europejskie, a także często odwiedzał Amerykę Północną i Południową, Azję oraz Australię i Oceanię. Najdłużej jednak przebywał na ziemiach Imperium Brytyjskiego i Rosji. - Nigdy nie mógł zbyt wielu lat spędzać w jednym miejscu by nie budzić podejrzeń to też z tego wynikają liczne podróże i zmiany personaliów. - Podczas I i II wojny światowej przyglądał się działaniom wojennym. Nie raz ryzykował wykrycie przez ludzi w celu ratowania niewinnych. Starał się jak tylko mógłby by załagodzić chodź odrobinę zło, które podówczas panoszyło się po ziemi. Nie raz w tych ciężkich czasach potykał się z demonami nawiedzającymi ludzi. |
Ostatnio zmieniony przez Gabriel dnia Nie Gru 17, 2017 11:12 pm, w całości zmieniany 4 razy
Kieszenie : Portfel, telefon, klucze do mieszkania, lokalu, motocykla oraz aut. Czasami pałka teleskopowa schowana w wewnętrznej kieszeni kurtki.
Re: James McBlanc alias Archanioł Gabriel
Akceptuję! | |
Witam w Luciferum kolejnego archanioła i pierwszego właściciela pubu. Powodzenia w interesach. ~ Nie zapomnij założyć informatora i miłej gry. | |
Dostajesz 5 Nefrytów! |
Luciferum :: Personalne :: Kartoteka :: Zaświatowcy
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach